Royal Navy Tiger Shark od Velier – Recenzja

2020 degustacja

Velier Royal Navy „Tiger Shark” to blend rumów z Jamajki (Worthy Park), Gujany (DDL) i Trynidadu (Caroni), o mocy 57.18%, co odpowiada 100 imperial proof. 

Aromat tego rumu jest bogaty i intensywny. Pierwsze wrażenie to nuty orzechów włoskich, cytrusów i zmywacza do paznokci. Następnie pojawiają się zapachy wilgotnej ziemi i owoców, a po nich zaczynają dominować aromaty industrialne, takie jak benzyna, ropa, metal, skóra, palone opony i kurz, prawdopodobnie związane z destylarnią Caroni. Po dodaniu kilku kropel wody w zapachu ujawniły się słodsze nuty: karmel, spalony cukier i melasa wraz z odrobiną kwasowości.

Wiele spodziewaliśmy się tym rumie, stąd też aby poznać dokładnie jego cały aromat, nawet ten najbardziej subtelny, zostawiliśmy jeden z kieliszków do “oddychania” na pięć godzin. Po upływie tego czasu zapach z tej próbki był dużo cieplejszy i słodszy, przywodząc na myśl znane nam rumy produkowane przez DLL (głównie El Dorado). Dominował dąb i miód, którym towarzyszyła benzyna oraz zapach opon i kurzu.

W ustach początkowa pikantność alkoholu szybko ustąpiła smakowi miedzi, mocno zmineralizowanej wody, czerwonych owoców, cytrusów i miodu. Wyraźnie wyczuwalna melasa przywodzi na myśl rum Pusser’s Blue Label. Kilka łyków później zaczęliśmy wyczuwać industrialny smak typowy dla Caroni, wraz z lekką kwasowością i nutami drzewnymi. Kilka kropel wody podkreśliło słodsze nuty, tak że można było wyczuć smak melasy i miodu.

Próbka “oddychająca” przez pięć godzin była zdecydowanie bardziej industrialna w smaku, z nutami beczki, skóry, gumy i melasy. Dodanie kilku kropel wody spowodowało, że rum stał się bardziej wytrawny i bardziej wyczuwalny był smak drewna i miodu.

Tiger Shark jest przyjemnie rozgrzewający i pozostawia nas z posmakiem skóry i miedzi, po czym następuje długi finisz, przywodzący na myśl smak krwi i wysoko zmineralizowanej wody.

To zdecydowanie jeden z najlepszych rumów jakie piliśmy; jest intrygujący i bogaty. Opowiada wspaniałą historię nieprzerwanie zmieniających się smaków i zapachów.

Infografika na temat rumu Tiger Shark.
2023 aktualizacja

Tiger Shark to chyba ostatnia pełnowymiarowa butelka rumu którą kupiliśmy samodzielnie, zanim przerzuciliśmy się na niemal wyłączne picie sampli. Udało nam się kupić go w rewelacyjnej cenie (nawet jak na 2019) 80 EUR, dzięki cierpliwemu czajeniu się na Catawiki przez kilka tygodni z rzędu. Rum odegrał rolę “dania głównego” na 25 urodzinach Nikodema. Z perspektywy, chociaż kupiliśmy go jedynie pod wpływem opinii (dzisiaj raczej byśmy już tak nie zrobili), jest to jeden z naszych najlepiej trafionych zakupów.

Tiger Shark od niemal dwóch lat zajmuje drugie miejsce na naszej liście ulubionych rumów. Nie można powiedzieć, że rum stał się niedostępny, choć jego cena podwoiła się przez ostatnie dwa lata, natomiast my zachowujemy tę butelkę by uczcić specjalne okazje albo gdy chcemy porównać ten rum z innym kandydatem do naszego prywatnego podium. 

Początkowo aromat składa się z owoców, właściwie wszystkich rodzajów: tropikalnych, szczególnie ananasa i melona, cytrusów, jagód oraz suszonych owoców, głównie rodzynek. Owoce okazują się być jednak przejrzałe i czuć też charakterystyczny zapach zmywacza do paznokci i rozpuszczalnika. Stopniowo pojawiają się bardziej wytrawne zapachy takie jak kawa, trochę dymu, stara skóra, nuty drewna, jakby wypalonej beczki oraz lekki zwęglony tost. Zanim aromat owoców i drewna się ulotnią, pojawia się trochę świeżych warzyw, trawy i kwiatów, wraz z lekką kwasowością oraz kakao (które, jak zauważyliśmy w trakcie innych degustacji) często towarzyszy kawie.

Następnie aromat Tiger Shark’a staje się industrialny i “brudny” a, na pierwszy plan wychodzą klej i miedź, nie maskuje to jednak nut trawy oraz mocno zmineralizowanej wody. Podczas tej degustacji nie dodawaliśmy wody, nie pojawiła się więc słodycz znana z wcześniejszych notatek. 

Smak rozpoczyna się dokładnie tak samo jak zapach – od różnorodności owoców i drewna. Znów pojawiają się owoce tropikalne: melony, kiwi, mango i ananasy, a także rodzynki i “zwykłe” owoce: jabłka, jagody, i morele. Od samego początku pojawiają się również kawa i kakao. W ustach drewno jest pikantniejsze niż wskazywałby na to aromat, jest też bardziej tostowane niż wypalone.

Smak nadal bardzo wiernie odzwierciedla zapach, również jeśli chodzi o kolejność. Dopiero po pewnym czasie pojawiają się metaliczne oraz mineralne tony i znów przejrzałe owoce, które tym razem balansują ciężkie i industrialne nuty kleju, oleju i benzyny. Jest to rum “brudny” i złożony – smaki ciągle ewoluują. Otwiera się nowy wymiar pełen przypraw, z goździkami, gałką muszkatołową, orzechami włoskimi, migdałami i czarnym pieprzem oraz odrobiną skórki z cytryny, która nadaje kwaśny akcent.

Finisz przypomina o wszystkim co już poznaliśmy do tej pory, może poza owocami. Jest bardzo długi i oscyluje pomiędzy drewnem, kakao, kawą i skórą z jednej strony, a metalem i minerałami z drugiej. 

Ten rum jest po prostu znakomity. Jego bogactwo, złożoność i intensywność, a także niespotykana spójność pomiędzy zapachem i smakiem zapewniają mu miejsce w światowej czołówce rumów.

Butelka oraz opakowaniu rumu Tiger Shark; kieliszek z rumem

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *