12 edycja German Rum Festival – weekend w świecie rumów
Berlin to jedna z Europejskich stolic rumu, nie dziwi więc, że odbywa się tam jeden z największych festiwali poświęconych temu trunkowi – German Rum Festival. W tym roku odbyła się jego 12 edycja, i był to mój pierwszy festiwal rumowy w życiu – i z całą pewnością nie ostatni. Spędziłem każdą chwilę z 18 godzin festiwalu oddając się w pełni rozmowom wykładom oraz degustacjom.
German Rum Festival – co oferuje?
W cenie biletu można odwiedzić niemalże 100 wystawców zebranych pod dachem Station Berlin; importerów, bottlerów oraz destylatorów. Festiwal to szansa na spróbowanie najnowszych rumów, oraz takich, o których myślimy, że nigdy ich nie spróbujemy. Przechadzka między stanowiskami z kieliszkiem w ręku i okazja do dyskusji z koneserami i ekspertami to chyba najlepszy sposób na wzbogacenie swojej wiedzy o rumie.
Dwudniowy bilet na festiwal (weekend 8 i 9 lipca) kosztował 30 EUR, a bilet VIP, 95 EUR. Ponadto, zorganizowano kilka sesji degustacyjnych oraz wykładów, każdy w cenie 7 EUR. Posiadacze biletu VIP mieli także zapewniony wstęp na ekskluzywną sesję degustacyjną.
Wydarzenia na German Rum Festival
Poza samym uczestnictwem, mamy możliwość wzięcia udziału w specjalnych degustacjach i wykładach prowadzonych przez ekspertów. Ja uczestniczyłem w pięciu:
Degustacja VIP
Powiem to wprost: bilet VIP się nie opłacał. Za dodatkowe 65 EUR otrzymałem jedynie wstęp na jedną degustację – w dodatku prowadzoną po niemiecku. Nic zatem nie zrozumiałem, rumy również nie były wyjątkowe. Liczyłem na dużo więcej, szczególnie za tę cenę.
Nowe granice Świata Rumów z LMDW (La Maison Du Whisky)
Degustacja prowadzona przez LMDW prezentowała rumy z nowych lub niezbyt znanych destylarni. Mogłem spróbować rumu Isauter z Reunionu, Amrut z Indii oraz Mhoba z RPA. Deserem był Rum Arrangée, owoce macerowane w rumie. Ten zestaw degustacyjny przypadł mi do gustu, a każdy z rumów był dla mnie nowy.
Ewolucja Stylów Rumu
Matt Pietrek (znany autor i blogger w świecie rumów) przedstawił krótką historię stojącą za współczesnymi stylami rumów. Wykład był całkiem interesujący, jednak nie czuję, żebym dowiedział się na nim czegoś nowego.
Masterclass Colors Of Rum
Seria Colors of Rum jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Rumy tego bottlera mają zazwyczaj wysokie ceny, zatem udział w tej degustacji za 7 EUR to jedna z najlepszych okazji tego festiwalu. Zestaw składał się z sześciu karaibskich rumów z różnych destylarni, Doskonale oddających ich unikalne style. Mogę uczciwie powiedzieć, że każda z sześciu próbek była doskonałej jakości.
Rum vs. Whisky
Było to niestety jedno z większych rozczarowań tego festiwalu. Kolejna degustacja prowadzona wyłącznie po niemiecku, nie oferowała żadnej wartości dydaktycznej osobom nieznającym tego języka. Ponadto, zestaw rumów i whisky był raczej mainstreamowy, i bez narracji po prostu nieatrakcyjny.
Najlepsze rumy 12 edycji German Rum Festival
Spośród wielu świetnych rumów, trzy w szczególności przykuły moją uwagę:
- RDL TECC Long Pond: Choć w “Wild Series” Rom De Luxe występowały już wilki i tygrysy, marabut okazuje się być najgroźniejszą bestią. Zapierająca dech w piersiach (czasem dosłownie) zawartość estrów tego rumu w jakiś sposób równoważy kolosalną moc 85.3%. Pomimo, że ten trunek leżakował przez jedynie 2 miesiące w beczce po sherry Pedro Ximénez, połączenie tak wielu ekstremów czyni go zaskakująco pijalnym.
- Mhoba LMDW Antipodes: Podczas tego festiwalu po raz pierwszy spróbowałem rumu Mhoba. Jest to niesamowite połączenie Jamajskiego funku i trawiastego Rhum Agricole. Dla mnie, ten niepowtarzalny styl definiuje zupełnie nową kategorię rumu.
- Bristol Classic Caroni 1974: To jeden z tych rumów, których raczej nie spodziewałem się spróbować. Pomimo wrażenia, że jest lekko rozwodniony, zachwycił mnie swoją złożonością. Owoce, kurz i nuty surowej melasy doskonale współgrały z typowymi dla Caroni industrialnymi aromatami. Zdaje mi się, że preferuję ten starszy styl Caroni, a destylaty z późnych lat 90 są zbyt “brudne”, a przez to monotematyczne.
Najciekawsze wydarzenia 12 edycji German Rum Festival
Przez dwa dni festiwalu miało miejsce wiele ciekawych wydarzeń i o niejednym wystawcy warto byłoby wspomnieć. Wybrałem trzy wydarzenia, które zrobiły na mnie największe wrażenie:
- Colors of Rum degustacja oraz stanowisko: Miałem okazję spróbować doskonałych rumów, charakteryzujących się niezwykłym balansem. Ta równowaga w trunkach colors of Rum to coś, czego zazwyczaj brakuje mi w wielu współczesnych edycjach nastawionych na ekstremalne cechy rumu.
- Takamaka: Cieszę się, że poznałem tę innowacyjną destylarnię z Seszeli. Trudności ze starzeniem rumu przezwyciężają stosując nowoczesne techniki. Dzięki nasączaniu rozdrobnionej beczki rumem, a następnie wyciskaniu tych trocin, są w stanie w krótkim czasie dokonać ekstrakcji smaków i aromatów drewna. Niestety, nie wpływa to na lekko szorstką teksturę trunku, jednak odpowiedzią producenta jest propozycja konsumpcji z kostką lodu – i do tego rum Takamaka nadaje się doskonale.
- Diplomatico (w Polsce: Botucal) Ambassador: Jednym z pierwszych rumów, które na poważnie mnie zauroczyły był Botucal Reserva Exclusiva. Od kiedy go poznałem, moim wymarzonym rumem był właśnie Botucal Ambassador – najbardziej ekskluzywny produkt wytwórni. Choć teraz moje uczucia do wenezuelskiego producenta ostygły, nie mogłem się powstrzymać przed zaspokojeniem ciekawości. Ambassador zdecydowanie przebija inne Botucale, jednak nie odnalazłem w nim głębi i złożoności, które by mnie zachwyciły.
German Rum Festival – rozczarowania
Pomimo, że w większości byłem zachwycony festiwalem, kilka problemów pozostawiło pewien niesmak:
- VIP: bilet dla VIPów nie spełnił moich oczekiwań. Pomimo wysokiej ceny, nie uczynił mnie VIPem, nie było żadnych gratisów, wejścia poza kolejnością itp. Jedyną różnicą pomiędzy biletem VIP a zwykłym była możliwość uczestnictwa w dodatkowej degustacji, która nie była wyjątkowa. Biorąc pod uwagę wysoką cenę, bilet VIP kompletnie się nie opłacał.
- Bariera językowa: Nieznajomość niemieckiego uniemożliwiła pełne uczestnictwo w niektórych sesjach. Niestety, organizatorzy nie udostępnili żadnej informacji na ten temat, dlatego nieopatrznie zarezerwowałem aż dwie degustacje po niemiecku – z których niewiele zrozumiałem.
- Nakładające się wydarzenia: Podczas dwóch dni miało miejsce aż 16 mini wykładów i degustacji. To zrozumiałe, że niektóre odbywały się w tym samym czasie, jednak żałuję, że nie byłem w stanie uczestniczyć jednocześnie w wykładzie Matta Pietreka oraz degustacji Veliera.
German Rum Festival – czy było warto?
Festiwal był niezwykłą okazją do lepszego zapoznania się z moim ulubionym trunkiem. Doskonale się bawiłem mogąc poznać innych entuzjastów rumu i oddać się wspólnej degustacji. Pomimo początkowych obaw, że ceny będą wysokie, okazało się, że degustacje “za kieliszek” , a nawet całe butelki były dużo tańsze niż zakładałem. Po powrocie z German Rum Festival czuję, że moja pasja jest jeszcze głębsza, i już poszukuję możliwości uczestnictwa w kolejnych festiwalach.